****
Bardzo polecam.
Trafiłam do Pani Anety chyba w ostatnim możliwym momencie, żeby się uratować.
To był trudny i wyjątkowy czas. W trakcie rocznej terapii czasami byłam zła, bo w gabinecie przeżywałam te złe chwile, o których lepiej nie myśleć. Czasami po spotkaniach długo płakałam, nie wiedziałam, czy dam radę.
Pani Aneta była przy mnie, do niczego nie zmuszała, prowadziła na drogę świadomego życia i to ja dokonywałam wyboru. Mówiłam o tym, o czym potrzebowałam, a ona była wsparciem i otwarciem oczu, nie oceniała. Pomogła znaleźć ukojenie moim smutkom i żalom oraz nadzieję na lepsze życie. Dzięki temu, że była obok, okazała mi dużo empatii, przeszłam przez te trudy i dotrwałam do końca, aż szkoda było się rozstać.
Dzięki terapii odzyskałam siebie. Umiem odróżniać, które emocje i złości są moje, a które rozmówcy oraz jak ich nie przejmować, nie dać się wkręcić, jak nie obarczać się odpowiedzialnością za sprawy innych. Zmieniłam swoje myślenie i swoje zachowanie. Zrozumiałam, że moim życiem nie musi rządzić czyjaś złość, oczekiwania, że nie muszę czekać, aż ktoś się zmieni, żebym była szczęśliwa.
Odzyskałam siebie, szacunek do samej siebie, zaczęłam widzieć i poznawać siebie, życie przestało mnie straszyć. Może nie jest bajkowo, czasami są trudne dni, ale radzę sobie z nimi. Rano wstaję i cieszy mnie nowy dzień, cieszą dzieci, praca, życie, w którym znalazł się czas na przyjemności. Jestem silniejsza, niż myślałam, że mogę być.
Minęło pół roku od skończenia terapii, a ja czuję, że żyję, poranki witam z zadowoleniem, nie jestem smutna (czasami jestem), moje dzieci są radośniejsze.
Dziękuję.
Chciałabym, żeby wszyscy szukający pomocy mogli trafić do tak wyjątkowych i profesjonalnych terapeutów jak Pani Aneta. Gdy znowu będę w kryzysie wrócę na pewno.
Wdzięczna Pacjentka (XII 2020)
* * * *
Kłopoty z pamięcią, koncentracją, duszności i zaburzenia rytmu serca zaczęły na tyle utrudniać mi życie, że zaczęłam szukać pomocy u lekarzy. Kardiolog rzeczywiście stwierdził arytmię, ale badania wykazały, że serce mam w świetnym stanie. Kiedy usłyszał, że jestem mamą trójki dzieci, powiedział że rozumie jak jest mi trudno ogarniać rodzinę na co dzień i zaproponował przyjmowanie tabletek uspokajających…
Dziś wiem, że tamte problemy zdrowotne to były dolegliwości psychosomatyczne. Tamten czas, pomimo dobrych wyników różnych badań, pamiętam jako szczególnie trudny. Żyło mi się jakoś tak ciężko. Byłam nieustannie zestresowana, poddenerwowana, zmęczona, jakoś tak nieszczęśliwa, pomimo satysfakcjonującego związku, fajnych i zdrowych dzieci oraz całkiem niezłej sytuacji finansowej.
Zamiast łykania tabletek uspokajających na szczęście wybrałam terapię. Całkiem przypadkowo trafiłam na Panią Anetę Karaś i był to strzał w dziesiątkę. Już na pierwszym spotkaniu wyczułam, że jest ona pełna empatii, że rozumie mnie i nie bagatelizuje moich problemów. Dzięki jej obecności, zrozumieniu i pomocy nauczyłam się wiele. Włożyłam sporo pracy w zmianę moich niektórych zachowań (tych, które mi nie służyły), czując że Pani Aneta towarzyszy mi, obserwuje oraz służy wyjaśnieniami.
Dzięki
terapii żyje mi się zdecydowanie łatwiej. Umiem już dbać o siebie, odpoczywać,
nie nakładam już sama na siebie tylu obowiązków. Jestem lepszą matką, bo
rozumiem już, że nie muszę być doskonała, nieomylna, nieustannie spokojna, bez
prawa do złości. Nauczyłam się lubić siebie, doceniać swoje małe i duże
sukcesy, a także po prostu obserwować swoje reakcje i uczucia. Żyję teraz
bardziej świadomie i bliżej siebie. Daje mi to ogromną radość.
Terapia nie zmieniła mojego męża i dzieci, czy pracy na bezproblemowe, za to nauczyła mnie łatwiejszego poruszania się wśród trudności małych i dużych.
Basia, l.38 (VIII 2020)
Źródło: www.forum.suwalki.info; 09-10 maja 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz